niedziela, 15 lipca 2012

Norwegia czerwiec 2012



Norwegia-Kraina Trolli, Stavanger- brama fiordów

 Lysefjorden
Podróż:
Katowice-Stavanger-Katowice

Korzystamy z zaproszenia kolegi i kupujemy bilety do Norwegii na stronie Wizzaira. Płacimy za przelot z Katowic do Stavanger 176zł za 2 os. Tam i z powrotem. Oczywiście korzystamy z płatności kartą Citi wizz i z członkostwa xclub.
Za parking w Pyrzowicach płacimy 40zł za 5 dni. Do lotniska ok. 200m, podwózka gratis.

Potrzebujemy buty do trekkingu, wiatrochłony i kurtki przeciwdeszczowe.

Jak dobrze ,że Norwegia nie jest w UE , ale jest w Schengen. Można lecieć na dowód osobisty. Zakupy w Pyrzowickiej bezcłówce są wyjątkowo tanie. Papierosy i alkohol są towarami drogimi w Norwegii i po sprzedaży na miejscu , nasza podróż może się nam wrócić. Ale o cenach później.

 

Samolot prawie pełny. Nie wszystkie walizki spełniają na oko  warunki limitowe ale na sprawdzanie tego załoga nie ma już czasu. Wylatujemy o czasie i po ok. 2h jesteśmy na miejscu. Widoki podczas lądowania niesamowite. Wszędzie zielono. Plaże ładne i błękitna woda przy brzegu. Z powrotem już nie będzie tak wesoło bo samolot który powinien być w Stavanger ok. 14:00 , dopiero wylatuje z Katowic...Opóźnienie 2h.
Lotnisko w Stavanger ma darmowe wifi. Kod jest ważny przez godzinę. Nie widziałem żadnych pomieszczeń z wygodnymi kanapami, a automat z wodą nie działał.
Na miejscu czeka już na nas Agnieszka. Mieszkamy u nich w ładnej miejscowości Algard.

Plan zwiedzania:
Dzień I

Pierwszego dnia jeszcze popołudniu, po obiedzie, wybieramy się niedaleko od nas , ok. 30km, zobaczyć wodospad Månafossen. Już w 1-szy dzień  rozśmieszyła nas drewniana skrzynka z kopertami i opłatą na parkingu. Po prostu odrywamy blankiecik od koperty, dajemy za szybę, a do koperty monetę i do skrzyneczki. Dodam, że na miejscu nie ma nikogo kto tego pilnuje. Można nie zapłacić i wątpię żeby ktoś to sprawdzał. Kiedyś podobno owa skrzynka była pełna od kopert. Nie mamy monet norweskich więc wrzucamy 1euro.

Podejście jest strome ale krótkie. Podczas deszczu może być ślisko. Są łańcuchy. My mieliśmy pogodę w sam raz. Gdy świeci słońce często widać tęczę. Polecam wyjść troszkę wyżej niż postój z ławeczką. Zaraz po opadach ,wodospad na pewno będzie potężniejszy i będzie robił większe wrażenie.

W drodze powrotnej wpadamy do sklepu i fabryki świeczek znajdującego się w skale. Do domu wracamy drogą  Gloppedalsura. Głazy robią wrażenie. Tak się Norwegowie bronili podczas II wojny światowej. Wysadzali skały dynamitem. Tunele z drogą wyryte w fiordach są niesamowite, a wycieczki motorowe i umiejętności jeżdżących  imponujące.

 Manafossen

Dzień II

Na drugi dzień pożyczamy od kolegi auto i jedziemy podbić Preikestolen. Po drodze wstępujemy do marketu spożywczego KIWI. Kupujemy świeże drożdżówki i powerade’y. Wodę można pić z kranu, więc butelki na drugi dzień uzupełniamy w domu. Koszt wody to około 10zł za buteleczkę. Pani kasjerka przyjmuje banknoty, a monety wydaje i przyjmuje maszyna. Parking przy KIWI jest bezpłatny. Piszę o tym bo zdarzyło się dostać mandat za nie opłacenie postoju przy Jysku!

 Korzystamy z promu w Lauvvik. Czekaliśmy tylko 2min,fuks.Prom pływa co pół godziny więc można czekać i 28 min. Koszt 86 koron  za auto i 2 os. Płyniemy 8 min.

Parking pod Preikestolen opłaca się kartą lub w monetach przy wyjeździe w automacie przy szlabanie. Koszt 100 koron. Toalety są na końcu kompleksu, przy hostelu z trawą na dachu. Świetne są te domki. 

  Hostel -parking Preikestolen

Mapa z podejściem pokazuje 3km drogi w linii prostej,600m różnicy poziomu i 2h w jedną stronę. Trasa jest łatwa, miejscami podejście jest po dużych głazach. Pogoda sprzyja ,a widoki po drodze są świetne. Jest 12C ale idziemy w podkoszulkach. W miejscach gdzie jest cień męczą małe muszki, które obskakują skórę w błyskawicznym tempie(w tym przypadku ręce).Chyba gryzą bo zostają czerwone plamy. W drodze powrotnej  już ich nie ma. Może ze względu na słońce.

  podejście Preikestolen

W 2/3 drogi na płaskim terenie, na wielkich białych głazach trasa się rozdziela i można podejść na dwa sposoby na Pulpit Rock. U góry jest cudownie. Na głazie relaks i biwakowanie. Niebo błękitne. Chyba każdemu noga  zadrży stojąc przy krawędzi. Najlepiej spojrzeć w dół leżąc na brzuchu . Można także podejść wyżej, za czerwonym znakiem T, jak to ma miejsce przy całej trasie i zobaczyć skałę z góry. Słońce praży mocno, co się okaże wieczorem w lustrzeJ czerwony nos i ręce do łokci jak u kolarzy. Schodzimy po 16, chociaż w Norwegii jest widno spokojnie do 23.





 Pulpit Rock

Wracamy tą samą drogą, tylko jakoś mijamy bramkę przy promie. Navigacja wprowadziła nas  w błąd. Skręcamy pod zakaz, ustawiamy się w kolejkę i wjeżdżamy na podziemny. Nikt nie kasuje biletu jak poprzednio na promie. Widocznie trzeba było to zrobić przy bramce. Nie zapłaciliśmy ani jednej korony z wizerunkiem króla.

Na obiad jemy pysznego ,świeżutkiego łososia.

Wieczorem sprawdzamy pogodę i przygotowujemy trasę do Lysebotn aby wejść na Kjerag.

Dzień III

Nie przejmujemy się porannymi opadami gdyż mamy 130km do zrobienia ,a w Lysebotn ma być piękne słońce. Jedziemy cały czas trasą nr 45. Jest jedna opłata, chyba 96 koron. Podobno można ominąć miejsce z opłatą ale nie widziałem żadnych zjazdów, a droga w tym miejscu jest dopiero co ukończona(jeszcze nie miała pasów)

Dojeżdżając na miejsce już wiemy czemu nawigacja pokazywała ponad 2h na miejsce. Ostatnie 30km jedzie się bardzo krętą drogą gdzie na poboczach są 2 metrowe zaspy śniegu. Przypominam ,że mamy lipiec!

Niestety na początku szlaku na Kjerag, przy knajpce nad przepaścią, deszcz zacina dosyć mocno. Focimy knajpkę i widoki z werandy, która jest w powietrzu. Zjeżdżamy na dół do portu. Akurat odpływa prom. Można się tutaj dostać  promem ze Stavanger. Także wsiadając w Forsand. Jednak koszt to ponad 400NOK. Taniej wychodzi autem, a widoki po drodze i przygody z baranami są niezastąpione.

  knajpka parking pod Kjeragiem

 

Są ławeczki i stoły. Jemy lunch przy pięknym widoku. Dziwne, bo na dole nie pada, a jest tylko 7km do knajpki na górze.

Wracamy na górę. Ja podejmuje próbę wejścia i zobaczenia kawałka trasy, a Kasia zostaje pod knajpką. Szlak jest stromy i w dodatku śliski ,a łańcuchy w niektórych miejscach są pourywane. Dochodzę do pierwszego pułapu i załamania szlaku. Są takie trzy. Parę zdjęć, żegnam paru Anglików w adidasach i wracam. Zejść jest trudniej. Lepiej i stabilniej schodzić po kępkach trawy. Wejście do 1 pułapu i zejście zajęło mi godzinkę z przerwami na zdjęcia. Mapa szlaku podaje 3h na samą górę w jedną stronę.

  wyjście na Kjerag

Tym razem się nie udało, mamy pretekst aby tu wrócić, ale niestety nie dołożyliśmy kamyczka do wszędobylskich układanych z nich wieży. Rozmawiamy trochę z baranami, które chodzą sobie czasami samopas i wracamy.

O kolację muszą zadbać tym razem faceciJ Wybieramy się na rybki. Przez pierwsze 30 min nie bierze nic. Zresztą co ma brać , jak ja trzymam drugi raz w życiu wędkę. Robert łowi pierwszą makrelę więc ryby są. I w tym momencie zaczyna się mój połówJ  Pierwsza, druga,  kumpel nie nadąża patroszyć i mamy trzecią. 4 makrele wystarczą, dziewczyny nie uwierzą. Kilo makreli 60NOK w sklepie, co za oszczędność. W domu piekarnik, cytrynka i sól. Fresh fish.

Dzień IV

W sobotę jedziemy w czwórkę pozwiedzać Stavanger. Zwiedzamy muzeum ropy naftowej. Bilet całodzienny 100NOK. Bierzemy 4x student po 50NOK. Oczywiste. Myślałem, że będzie nudno i nie warto, ale było ciekawie. Na początek parę danych, a potem atrakcje. Kasia ubrała kostium ,w którym pracuje się na platformach. Można wejść do kapsuł ewakuacyjnych. Ewakuować się z ciemnego pokoju, w którym rzekomo się pali i wyje alarm, spróbować zasiąść w kabinie helikoptera, maszyny wiertniczej itp.

  Stavanger

Pogoda była trochę wyspiarska ale popołudniu się polepszyło i czasami było nawet duszno. Kupujemy też parę rzeczy w polskim sklepie. Ceny są takie same jak za norweskie produkty lub droższe.

 

Stavanger ma ładne centrum i tętni życiem. Są uliczki z samymi klubami, które wieczorami pękają w szwach. Kolorowe domki i knajpki przy porcie wyglądają super. Natomiast stare miasto jest przepiękne i aż się nie chce wierzyć, że ludzie sobie tam wciąż mieszkają. Nie wiem czy żyją w spokoju bo chyba każdy zagląda przez okienka żeby zobaczyć czy naprawdę ktoś mieszka w domu.

  Stara dzielnica-Stavanger

Wracamy przez 2 bardzo długie ( 8km i 5,5 km) tunele, które są wykopane w  fiordach i pod poziomem morza. Najgłębszy punkt to –233m.p.p.m !

Zatrzymujemy się przy 3 dużych mieczach Sverd i Fjell wbitych przy brzegu. Sądząc po zdjęciach myślałem ,że są większe.

 

Na koniec parę ciekawych faktów o Norwegii:

-Niektóre drogi są płatne. Kamera robi nam zdjęcie i przysyłają rachunek lub mamy w aucie coś takiego jak nasz Viatol w ciężarówkach. Sprawiedliwie pobierają opłaty za drogi. Stawiają bramki z kasjerami, ale jak kwota inwestycji się zwróci to je likwidują. Żeby nie było tak wesoło to mamy obowiązkową opłatę od auta i nie małe ubezpieczenie. Drogi nie są w jakimś super stanie. Nie zauważyłem, żeby społeczeństwo jakoś specjalnie wolno jeździło. Nawet gdy jest ograniczenie do 80 jadą 100 km /h

-Pracując pełny rok mamy możliwość pobierania bezrobocia przez 2 lata! Rejestrujemy się co 2 tygodnie przez internet. Dostajemy ok. 11 000 NOK. Ponoć dużo młodych Norwegów mieszkających jeszcze u rodziców  często tak robi. Pracują rok ,a potem się szwędają np. po Azji 2 lataJ  Jednak nie jest tak pięknie. Trzeba się rejestrować przez norweski komputer ,a zasiłek już na życie w Norwegii może nie wystarczyć.

-Paliwo jest po 14NOK czyli jakieś 8zł w przybliżeniu. Co na ich zarobki nie jest dużym kosztem. Dodam ,że w weekendy jest taniej o jakieś 0,5gr na litrze! Jeśli już jesteśmy przy ropie to wszelkie dane o Norwegii można znaleźć w Wikipedii ,a ja chciałem tylko przytoczyć ,że dzięki sprzedaży ropy kraj ma duże przychody. Są 18 eksporterem na świecie. Część zysków jest przekazywana na fundusz, który gwarantuje każdemu obywatelowi         250 000 NOK w przypadku kryzysu w Państwie.

-Mieszkania i domy drożeją w zawrotnym tempie. Samochody są droższe niż u nas o jakąś 1/3 wartości. Mimo to myślę ,że większość Norwegów może sobie dostatnie żyć, wyjechać na wakacje i spłacać spokojnie kredyty. Jeśli już o wolnym w pracy, to przysługuje chyba taki sam zakres dni co u nas z jedną różnicą, że mają tam dodatkowo 24 dni! Tak 24, urlopu na żądanie. Jeśli go wykorzystamy co rok, nikt nam nie może nic zrobić bo mamy takie prawo.

-Obywatele ,którzy posiadają większą część ziemi muszą hodować barany bo państwo zabierze im kawałek. Nie wiem czemu tak jest. Są to prawdopodobnie potomkowie Wikingów, którzy dziedziczą ziemię z dziada pradziada. Nie widziałem żeby sprzedawali owczy ser itp. wyroby ,ale przeganianie baranów na wzgórzach jest piękne.

 -Wszędzie można rozbić namiot ale najbliżej 150m od jakiegoś budynku. Świeże rybki same wskakują na haczyk. Norwegowie są tak uprzejmi, że większość podwiezie autostopem i nawet nadrobi drogi.

 

-Sklepy są nieczynne w niedzielę, a alkohol kupimy w osobnych marketach. Ciekawostką jest ,że jeśli kupujemy często i płacimy kartą(co większość robi na co dzień)to dostaniemy do domu list z zaproszeniem na odwyk.

 

-Gdy kupujemy telewizor w Norwegii to od razu nas wbijają w system z opłatą za RTV. Już wiem dlaczego dużo ludzi rejestrowało jako bagaż telewizory w KatowicachJ Telewizja jest po angielsku i mamy napisy norweskie. Dlatego każdy Norweg włada biegle angielskim jak rodowity Brytyjczyk.

 

Podsumowując Norwegia jest dobrze rozwiniętym i pięknym krajem, a podobno 30 lat temu. Król chodził jeszcze w gumiakachJ Potrafi być ciepło. Pogoda może także zmienić się 4 razy w ciągu dnia. Jest zielono, czysto i przyjemnie. Coraz więcej Polaków znajduje w tym kraju pracę i mieszka. Przy okazji tanich lotów do Oslo czy Stavanger- bramy do fiordów, liczne rzesze turystów od nas z kraju wybiera Norwegie na wypady weekendowe. Mam nadzieję , że Norwegia zostanie wciąż czysta i zielona.

 

WIĘCEJ ZDJĘĆ JAK ZAWSZE W MOIM ALBUMIE PICASSY 




1 komentarz:

  1. Fajnie się czyta a i parę ciekawych info można znaleźć :) Za parę dni lecę z dziewczyną rozejrzeć się po Oslo Pzdr

    OdpowiedzUsuń